piątek, 31 października 2008

Przedduszki


Zrobiło się listopadowo. Zwykła kolej rzeczy. Mieszczanie żyją Sylwestrem. W końcu miejskie życie mierzy się czasem między urlopami i długimi weekendami. Dlatego jakby wszystko się
uśpiło, mimo że w październiku było tylko 11 nocy bez gości. W
zeszłym roku było 20, nie licząc Pana K. Nawet dziś zawitał na 1 noc P. Raypath a od jutra K. w 2 pokojach na 2 dni. A długi weekend listopadowy i okres sylwestrowy wreszcie rozstrzygnięty- szkoła jogi i grupa przyjaciół, górskich wędrowców.
I to w całym Zachełmiu na Sylwestra by był komplet gości, konstruowany we wszystkich wynajmujących pokoje obiektach już od września.
Jesień wdzięczy się i nie może się zdecydować w czym będzie jej ładniej: czy w deszczowej wiatrówce, czy w liściastym płaszczyku ze słonecznym kołnierzem. Jakoś nie ma jeszcze ochoty na ocieplaną, białą kurtę. Drzewa się otrząsają z liści i eksponują dumnie swoje, ciemne od wilgoci, wyrosłe w warunkach pełnej, biologicznej wolności, pnie i konary. Trzeba przyznać, że jest im prześlicznie na tle, tej skradającej się w tyle po cichu, na paluszkach, mgły.

1 komentarz:

Dagmara Fafińska pisze...

Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.