czwartek, 24 czerwca 2010

Przed sezonem

Najgorzej nie jest. Pogoda jak dla mnie wyśmienita, 10 st. w nocy, 20 st. w dzień. Do pustynnych amplitud jeszcze daleko. Słoneczko nieco przydymione pyłami wulkanicznymi.

Wolne pokoje poupychałem rodziną i robią sztuczne obłożenie. Ogród prezentuje się znakomicie, mimo zepsutej kosiarki, odpowiedzialnej za dalsze zakamarki niż zasięg elektrycznej.

Życie w nim się toczy, ktoś mieszka, coś kwitnie, coś (ktoś?) pracuje lub śpi snem dziennym.

Cieszą oko wyraziste byliny- np. geranium bodziszek, kwitnące krzewy wajgeli, lawendowe zioła, wybitne maki i parzydła w kolorach narodowych, aż dziw że nie poszły głosować.

Państwo Bronkowie wybudowali sobie chałupkę, bez dachu, w rozgałęzieniu jednej ze śliwek. Pewnie w tym roku również będą jedynie one owocować.

Dawno niewidziany drozd skutecznie iska trawniki. Jest wszechobecny, więc zasługuje na huczne chrzciny.

Poza ogrodem jest równie ciekawie: harfy traw, dzwonki, pachnące prosieczniki, ciekawskie oczka niezapominajek czy kuszące jak syreny głosem, barwne naparstnice i łubiny.
W lesie łatwo natknąć się na młode okazy atropunicei zwanej przez tubylców zwyczajnie bukiem czerwonym.


I wszystko stopniowo nabiera rumieńców, łącznie z rezerwacjami wakacyjnymi. Nie dziwie się, też chciałbym tu przyjechać. Ale na razie kursuję między Kotliną Jeleniogórską a Kłodzką.

Zaszczytny koncert Back Door w Szczytnej wyszedł satysfakcjonująco, a pogoda i frekwencja na nim nie.
Podobnie występ Microexpressions w jeleniogórskim Kwadracie należał do bardzo udanych. Widać atmosfera Wiśniowego Sadu służy mieszkańcom, gościom i muzyce, zresztą poezji też.

Była okazja podglądnąć ściankę wspinaczkową, na którą pomysł na jednej ze ścian Wiśniowego dojrzewa od 5 lat, chociaż naturalne ścianki w ogromnych ilościach piętrzą się 50 m dalej, np. Piccolo pomacane przez M.

Są też takie, na które da się po prostu wejść.

Dobrze jest wiedzieć, że są takie niepozorne gminy, gdzie chodzi nie tylko o politykę i stanowiska, ale też o realizowanie przeróżnych strategii rozwoju. My natomiast mamy chociaż góry, a Cieplice cieplice, na razie głównie na papierze. Ta część Jeleniej Góry przedstawia się w czerwcu bardzo zachęcająco.
Asygnatę na drewnianą rekonstrukcję spalonej tuż przed wojną stodoły, mój poprzednik wybłagał u Schaffgotscha w tym właśnie pałacu.

Dharmie się również w życiu poprawiło. Jest spokojniejsza, weselsza, chętna do pozowania. Pewnie lubi kwiaty, tak jak jeść, spacerować i wszystko wąchać.


sobota, 12 czerwca 2010

Wiśniowy Sad i poezja

W pierwszym tygodniu czerwca aura pokazała wszystkie wiosenno- letnie oblicza. Było zimno, gorąco, deszcze, burze, mżawka, mgła, ostre słońce.

Pamiętamy jeszcze zimę, która dopiero co się zakończyła, więc wszystkie przejawy wiosny przyjmujemy z wdzięcznością. Przyroda się w ogóle nie przejęła zmiennością pogody w przeciwieństwie do większości gości, chyba że odstraszamy ich niezmienionymi od lat cenami.

Wiadomo: kryzys, podwyżki, tanie euro, więc staranniej szuka się tańszych pokoi, byleby nogi nie wpadały w podłogę, z sufitu się nie lało i żeby do łazienki było bardzo blisko, w każdej chwili i niekrępująco, najlepiej po 25 zł, max 30 zł. Może takie miejsca legalnie istnieją, myślę jednak że nie na długo. Nasze koszty w górach sięgają 90% (obecnie 100%), więc każda obniżka generuje pytanie: być albo nie być?

W ostatnim czasie powstaje w okolicach dużo nowych pensjonatów, hoteli, domków, pokoi do wynajęcia. Na starcie stosują one ceny dumpingowe, podobnie jak my 5 lat temu. W jednym tylko nas nie dogonią: klimat ponad 100- letniego, odnowionego, nazwijmy to wypielęgnowanego lub dobrze utrzymanego domu. Jest każdego roku o rok starszy i wcale nie
ujmuje mu to uroku, podobnie jak mężczyzna po pięćdziesiątce.

Nowy dom po paru latach wymaga już remontu lub chociaż odnowienia. Jednak zwłaszcza stary ogród jest nie do podrobienia.

Nie kupi się 40- letnich rododendronów i 80- letnich drzew owocowych oraz 25- letnich iglastych, nie wspominajac o 15- letnich krzewach i rabatach. Młodsze latorośle zuchwale doganiają seniorów, tworząc w każdym miejscu, o każdej porze roku inne tło.

Wszystkie roślinki, nie pomijając niestety trawy, wykorzystują każdą chwilę na rośnięcie, kwitnięcie, się sianie, między strugami deszczu, chłoną wilgoć na zapas, na upalne dni. Nie zwalniają na czas chłodów, trzymając się ściśle wewnętrznego kalendarza biodynamicznego.

Teraz mamy za swoje, za zimowe narzekanie na zimno, śniegi. W słońcu bywa ponad 40 st. i nie wypada w dodatku się uskarżać.

Zaraz będzie tydzień wytchnienia, temperatura spadnie, dalej niemało słońca, a potem znowu upalnie. Lipiec, sierpień podobnie- gorąco, burze, obrzydliwie zielono. Dopiero złota, ciepła jesień ma szansę konkurować z obecną wiosną: kolorami, miłą temperaturą, a zamiast kwiatów pojawią się owoce.

Niestety z wiśniami nie jest zbyt różowo, przepięknie kwitły, ale w czasie deszczów i w skutek choroby kwiatki pousychały. Łutówki niezbyt są odporne na nasze warunki, poddają się łatwo wilgoci, niskiej temperaturze i chorobom. Powoli w miarę możliwości zastępuję je nowymi i już za 30 lat będą tak samo dorodne.

Na pewno Wiśniowy Sad nie zostanie bez wiśni i nie zostanie bez gości, którzy ostatnio bardzo nas dowartościowywują, wynagradzając mniejszą frekwencję.

Specjalne wyrazy sympatii dla B., H. vel D. i dla E., którzy od razu wpisali się w Wiśniowy Sad i w góry jak w swój dom i rodzinę.
Dla Halinki
Tak samo było w Boże Ciało, które już od października 2009 było zapisane dla www.poezja-polska.pl z mottem "Poeci sypią kwiatki w Karkonoszach".
I przybyli, mimo przeciwności: powodziowych (z całej dosłownie Polski), rodzinnych, wypadkowych. Nawet lampka solarna za 50 zł rozbita u naszego sąsiada nie przeszkodziła w dotarciu do celu (ten to ma refleks, ja bym przepraszał, że stanęła na drodze:).

Przez 3 dni sypali wokół Sadu płatki radości z bycia ze sobą, życzliwości dla bycia z nami i z poezją, w czasie wieczorów autorskich, klasycznie przy kominku (na szczęście z początku bywało bardzo chłodno), w czasie warsztatów teatralnych i ich finału- spektaklu "Hamlet", sorry- "Makbet". To czy tamto- jeden wielki Szekspir.

Żałuję, że nie byłem na miejscu przez wszystkie dni, ale nawet ten jeden pełny dzień w ich kontekście, doładował do następnego razu, który nie jest wykluczony. Poeci stosują zasadę odbywania zjazdów zawsze w innym miejscu, co pozwala lepiej poznać kraj, a także czasem zagranicę.

W sobotę i w niedzielę akurat podziwiałem panoramę Kłodzka i Gór Bystrzyckich.

Efektem pobytu poetów- kwiatów, jubileuszowego (piąty rok), dla nas, jest głównie inspiracja i wzrost wiary w sens wszystkiego oraz namacalnie- dużo zdjęć i ten wiersz:

Wiśniowy Sad

dwudziestego drugiego sierpnia
wiśniowy sad zostanie wystawiony na sprzedaż
A. Czechow, "Wiśniowy Sad"

wiosną różowił się cały
wybiegał w słońce
kwietną sukienką

późnym latem w czerwieni
wychodził koszami
do słoi butli spiżarni

potem cieszył i grzał

*
będzie gorzej
kiedy odejdą pszczoły
zostaną wiosny i tysiące
niespełnionych marzeń
o pestce

(wiersz nagrodzony w konkursie pod hasłem "Wiśniowy Sad", autor Doktorowa)

Nie pierwszy to piękny wiersz ku chwale naszego Wiśniowego Sadu:

BURZA

Powietrze jest dzisiaj jakieś ciężkie
lepkie
owady szukają wytchnienia
pajęczyny gną się ku ziemi na wietrze
a burzy ciągle nie ma.

I tylko w oddali słychać niewyraźnie
jak się piorun zasadza na drzewa
chciałby tę burzę zwiastować pokaźnie
lecz piorun tej burzy niewart.

10/08/2009

... (Credo)

Miń bramę
wejdź do ogrodu
zejdź z brukowanej ścieżki
zachwyć się od progu

Znajdź swój hamak
zatop w nim swoje ciało
niech Cię oplecie w taki sposób
w jaki oplata Cię rzeczy mało

Posłuchaj jak wiatr szepce
jak filharmonię tworzą świerszcze
zatkaj uszy, zamknij oczy
otwórz serce!

08/08/2009

-----

DRZEWO


Zaglądam
w wewnętrzny świat drzewa
Kiedy wszystkim się zdaje
że tam nic nie ma

Ten świat zaczyna się
od dziupli
Przechodzi
w wiekowe słoje

Zapisano w nich
wszystkie doświadczenia
A każde z nich
jest Twoje

28/08/2009

-----

GOŚCIE

Przychodzą
Jeden za drugim
Odchodzą
Trzeci, czwarty, piąty
Goście
Bezpowrotni

Ich kroki
pamiętają schody
Westchnienia ich
ściany pomną
kiedy o sobie
zapomną

Zdaje im się
że ich są rzeczy
lecz to oni
do rzeczy należą
chociaż nie wiedzą
i nie wierzą
Autor i źródło: blog kaszmirowe- gniotowo , żeby nie było tylko ka- szmirowo;)

Autor: Małgorzata (ta od poduszek) z okazji ślubu naszych gości.


Nie pierwszy ku czci każdego Wiśniowego (piosenki, bo mam je pod ręką). Przepraszam poetów za dygresję naprawdę głównie tematyczną.

WIŚNIOWY SAD

W majowy dzień zakwita sad, a w sadzie tym wiśniowy kwiat
Do serca swego uchyl drzwi, nie pozwól stać u progu mi

Przytulisz mnie a Ciebie ja, patrz słońce skryło swoją twarz
Gdy spyta ktoś dlaczego sam, co odpowiedzieć wtedy mam

Czy może ktoś uwierzy w to, że pięknie pachnie w maju noc
Że wiosna budzi się ze snu, lecz czemu Ciebie nie ma tu

Ja dobrze wiem, to nie w tym rzecz, że muszę sam przez życie biec
Lecz czemu w oczach moich łzy i tak do Ciebie tęskno mi

Dlatego w oczach moich łzy i tak do Ciebie tęskno mi
Nikt nigdy nie zastąpi Cię, w wiśniowym sadzie przytul mnie.


WIŚNIOWY SAD


Różowo wtedy kwitł wiśniowy sad,
gdyśmy biegali pośród drzew.
I płatki sypał na nas wiśni kwiat w wiosenny dzień.

Mieliśmy wtedy po szesnaście lat
i śmiał się do nas cały świat,
ku sobie biegły nasze serca dwa w wiosenny dzień.

Ośmielił nas wiśniowy stary sad,
otulił nas błękitny cień.
Pocałowałeś mnie przez wiśni kwiat w wiosenny dzień.

Gałąź różowej wiśni, co kwitła w twoim sadzie,
objęła gałąź wiśni kwitnącej w mym ogrodzie,
Ich kwiaty jak w bukiecie tuliły się do siebie,
szeptały coś w sekrecie tobie i mnie.

I gdyśmy stali razem pośród drzew,
w głębi niewinnych naszych serc
Śpiewały kwiaty wiśni swoją pieśń w wiosenny dzień.


Ten pierwszy jest dla mnie bardziej osobisty. Chwała Czechowowi (i zwłaszcza Doktorowej), w tym przypadku się trochę mylili, ale takie obawy są ponadczasowe. Rzeczywiście odczuwamy niedobór pszczół (kto wie dlaczego?), zastępują je ambitne trzmiele. Chociaż pszczoły wczoraj przyleciały, jak co roku, rój na południową stronę, szczęśliwie zajmowaną teraz przez nas i ani myślę go stąd wyganiać.

Sad nasz wiśniowy różowy nie był, może gdyby udała się druga Japonia... Fakt: w słońce nam wybiega i do spiżarni, butli, nalewek też, a i do dżemów- te robię najdłużej i najlepiej. Marzeń spełnionych już mamy ok. tysiąc, zostało jeszcze kilka. O pestkę musimy jeszcze zadbać. Do tej pory figuruje w kolumnie "zaległości".

Tej wiosny występuje intensywny najazd ptasich wokalistów. Pokrzewki, sójki, pliszki, sikorki, kosy, wilgi urządzają codziennie plenerowe gratis koncerty, z których najlepiej jest zżynać, nie patrząc na prawa autorskie.

O panią Bronkową pan Bronek dba absolutnie i ona sama też czasem coś przekosi.