środa, 19 sierpnia 2009

POKL 6.2

Mamy 3 dzieci, zresztą dosyć mobilne i bardzo fajnie ułożone. Dharma nie jest specjalnie przystosowana do takiego towarzystwa, a one są bardzo miłe.

Skutkuje to jednak izolowaniem jej od gości, za to codziennie ma zagwarantowany spacer po okolicach, który uwielbia nade wszystko. I to są te klimaty, o które chodzi- wędrówki po okolicznych górkach, najczęściej o zmierzchu, obserwacja przyrody, topografii.

Między tym wszystkim codzienne czynności: do pralni, zakupy przy okazji, sprzątanie, koszenie, zbieranie owoców itp. Daszek jeszcze nie zrobiony jest, chociaż przygotowany. Oczyściłem go z dzikiego wina, założyłem asekurację, może jutro się uda trochę poprzybijać nowej papy. Chciałbym uniknąć sypania paprochów między gości i ich dzieci.

Nadeszły efekty moich nieprecyzyjnych rezerwacji.
Do jednego pokoju goście w ogóle nie przyjechali, nie dało się dodzwonić i pewnie będzie niewynajęty, a było kilka zapytań o ten termin. W 2 pokojach chodziło o pobyt do soboty. Nie wiem skąd wzięła mi się ta niedziela. Moje błędy, ale też i moje cenne doświadczenia, które mam nadzieję, jeszcze zdążę wykorzystać kiedyś parę razy.

Pomysł nasz na dalsze funkcjonowanie okazał się niezbyt atrakcyjny dla POKL 6.2. Żadna kultura, historia, sztuka, regionalność i turystyka nie są tak niezbędne w naszym regionie, jak inne samozatrudnienia, związane z produkcją choćby plastiku. Pokazywanie naszych Karkonoszy w pełnym spektrum historyczno- krajoznawczym w godnym standarcie i estetyce europejskiej, mieszkańcom miast i innych regionów Polski, nie jest na tyle konieczne, aby to właśnie nas wspomóc dotacją z tego programu. To, że zabrakło tylko 1 p-ktu nie jest pocieszeniem, bo nic z tego nie wynika. Nie to nie, dam radę sobie sam. Zdarzyło się parę razy, że poskutkowało i w dalszym ciągu mam taką nadzieję.

Naparstnica
Mooże wystartujemy do 3 edycji, ale ręce i tak opadły, gdy wychodzi, że w kontekście polityki unijnej nie jesteśmy beneficjentem ostatecznym i nie o nas, skromnych, zwyczajnych Europejczyków tu chodzi, a raczej jest to sposobem na pomnażanie majętności sprytniejszych obywateli, umiejących zgarnąć płynący eurostrumień wcześniej, po drodze, na swoje podwórko, zanim dopłynie do tych, do których został skierowany i stworzony.

Ja sprytny nie jestem, wcale być takim nie zamierzam, nie umiem i nie chcę, i nie będę. Robię wszystko co muszę, aby tylko nie opuścić ukochanych Karkonoszy i Zachełmia, a od lat zawsze jest to realnym i najgorszym dla mnie zagrożeniem. Jeśli trzeba tak będzie uczynić to trudno. Jest wolność. I aby ta nasza nie umniejszyła wolności kogokolwiek.

To, że nikt nie da nam za nic pieniędzy jest oczywiste, jedynie smuci, że pod takim pozorem (UE), przedstawia nam się szansę, w którą czasem zbyt naiwnie i zbyt pochopnie wierzymy.
Naparstnica
Letni bukiecik w Wiśniowym

Dziś na Śnieżce piękna pogoda i malownicze niebo.

Powrót przez Kocioł Łomniczki.



Brak komentarzy: