Ostatnie dni były szybkie i pełne zimowych krajobrazów. Karkonoska pogoda pokazała się w szerokiej gamie temperatur, kolorów nieba i różnorodnych opadów, nie wyłączając śniegu.
Na biegówki jeździmy do Jakuszyc przez Sobieszów, Piechowice, Szklarską Porębę, w sumie 28 km. Przed Polaną Jakuszycką zaczyna się inny świat, jakby drugi profil Karkonoszy. Zresztą od dawna wiadomo, że nasze góry wyglądają najokazalej widziane z Gór Izerskich lub Kaczawskich.
W wypożyczalni wylosowałem profesjonalne Atomiki, wąskie jak ostrze brzytwy. Znakomicie się spisywały na prostej i w zjazdach, ale pod górkę i na nieprzetartym szlaku stanowiły nie lada wyzwanie. Dokładnie sprawdzałem czy nie przypiąłem ich tyłem do przodu.
Czas upłynął na oswajaniu się z techniką, pokonywaniu zmęczenia, koncentracji w środku ciężkości, kontroli oddechu i podziwianiu wszechobecnych widoków.
Narty biegowe mają taką zaletę, że po opanowaniu postawy wyprostnej przez parę pierwszych godzin, dalej już można tylko cieszyć się górami, śniegiem, przestrzenią i zachłannym połykaniem dystansu.Owszem, pojawiają się trudności: przecieranie trasy w głębokim śniegu, podejścia po stromych stokach, zawiłe, długie i szybkie zjazdy wymagające hamowania, nierzadko polegającego na zastosowaniu siły tarcia tylniej lub przedniej części ciała o śnieg.
Przez 3 dni udało mi się przebiec ok. 60 km, czyli większość ze 100 km turystycznych tras biegowych, znakomicie przygotowanych, na ogół wyposażonych w tory ułatwiające bieg amatorom.
Ta izerska okolica (1 km n.p.m.) ma swój wyjątkowy mikroklimat, swoje unikalne krajobrazy i ciekawą historię. Obydwa schroniska od dawna stały się kultowe, od momentu, gdy zaoferowały pierwszy kufel grzanego piwa i miskę grochówki, wyłaniającym się biegaczom z śniegowo- świerkowych lasów.
Otoczone białą przestrzenią, omiatane stale przez wiatry, stoją zachowane niezmiennie od 1860 r.- schronisko Orle i od 1938 r. Chatka Górzystów na Hali Izerskiej.
Hala nazywana była Małą Syberią, ze względu na mikroklimat i torfowiska, przez które z wdziękiem, kręcąc swym biegiem, przepływa rzeczka Izera.Nocna radiacyjna inwersja powoduje spadki temperatury do -45 st., a w 1996 roku, 20 lipca, zmierzono tu -5,5 st. mrozu.

Jedyną pozostałością po przedwojennej osadzie Gross Iser (43 domy, 5 gospód- schronisk, kawiarnia, 2 szkoły i pałacyk myśliwski), zniszczonej "miłościwie" przez armię wyzwoleńczą, jest właśnie ta Chatka Górzystów, budynek dawnej szkoły, do której trafiliśmy w poniedziałek, gdy kuchnia akurat nie pracowała.
Ale z gastronomią nie ma problemu. W drodze powrotnej można uzupełnić i nadrobić wykorzystane kalorie w smakowitym Zajeździe Piastów z ciekawymi potrawami, w jakuszyckim Biathlonie z błyskotliwie dowcipną obsługą lub w Pizzerii u Bazyla, w otoczeniu starych regionalnych przedmiotów przy ciepłym, oryginalnie efektownym piecu kaflowym.
Wszystko to zawdzięczam naszym gościom, do których się czasami podpinam. Pierwszy tydzień ferii za nami.Po stronie czeskiej też jest pięknie i prawie identycznie jak u nas.
Rodzina zastępcza z Pogotowia Opiekuńczego wyruszyła wypoczęta do domu, zapakowana starannie do busa. Gościliśmy również młode sympatyczne małżeństwo, które właśnie adoptuje dwóch małych podopiecznych.
2 komentarze:
Nie chce mi się wierzyć ,że gdzieś tak pięknie jest jak na tych zdjęciach ale...wiem ,że tak jest :)
Po ponad półtorej roku muszę przyznać: rzeczywiście pięknie. Może dlatego, że trzeba się psychicznie przygotować do bliskiej zimy lub ze względu na dokończoną elewację domu.
Prześlij komentarz