Ta zima rozpieszcza nas jednak. Po ciepłym grudniu, mroźny styczeń, ale cały czas dużo słonecznych dni, wspaniale przejrzystych krajobrazów.
Świat za oknami codziennie się zmienia jak u Kondratiuka.
Nie dociera tu polityka.
Jakże wydaje się mniej ważna od Śnieżnych Kotłów, Góry Przesieckiej, czy sudeckich lasów, skąpanych w słońcu, zmrożonych na biało, błyskających filuternie świetlnymi kryształkami łąkowych połaci lub wyłaniających się spośród drzew w teatralny sposób, leśnych przesiek i polan.
Po okresie sylwestrowym w górach, od Karpacza po Szklarską, pustawo. Wszyscy się wykosztowali, pobawili i teraz z melancholią spoglądają w dal znad biurek przez przeszklone ściany biurowców, próbując przebić się wzrokiem na południe, poprzez pomarańczowo- szarą mgiełkę miejskiej atmosfery.
Szczęśliwi ci, którzy nie muszą planować sobie urlopów z kalendarzem w ręku.
Zauważam zainteresowanie odległymi terminami, aż do przyszłych Świąt Bożego Narodzenia. Pewnie jest to wynik frustracji po poszukiwaniu pokoi w Karkonoszach na czas Sylwestra. Dlatego może mamy już pojedyncze rezerwacje na lipiec, sierpień i wrzesień.
W tej chwili także w pokojach "full-wypas": 2 pokoje zajęte na dłużej niż 1 noc. Ferie zapowiadają się skromniej. Dłuższych pobytów prawie nie ma. Za to więcej 1- nocnych zapytań. Efekt opóźnionego śniegu i kryzysu chyba. Byle do wiosny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz