czwartek, 3 czerwca 2010

Taki maj

I tak z dnia na dzień wiosna odchodzi, za zasłoną firanek z deszczu. Pozostają wspomnienia sprzed paru dni, strzelające kwiatami rododendrony, otrząsające się teraz z wiosennej zadumy.

Różowieją pąki jabłoni, przemieszane z równo białymi kwiatami wiśni, które tym razem ambitnie pokwitają, wabiąc nieobecne wciąż pszczoły.

Wilgoci jest bardzo dużo, ale i tak mniej niż w większości polskich regionów. Czyżby Pan Bóg przysłał do nas Noego w delegację? Nawet Słońce czasem udowadniało swoją wątpliwą obecność w Drodze Mlecznej.

Potoczek Czerwień płynie sobie dobrodusznie, ożywiając się nieco na pobliskiej kaskadzie.

Można przyjeżdżać. Dojazdy są bezproblemowe.

Czas nasz mierzymy teraz nie rezerwacjami, nie kalendarzem i pogodą, a głównie wydarzeniami. Tak wychodzi ostatnio, że pod pyłami i chmurami wszelkiego rodzaju, żyje intensywnie w naszej agroturystycznej skądinąd rodzinie- muzyka.

I to ambitna, nieambitna, średnio, pomiędzy też. Tzn. koncert Microexpressions w Kwadracie na festiwalu Pestka i koncert w Warszawie na festiwalu Magnetofon. Muzyka ich jest bardzo nieporównywalna, jednak próbuje się ją za wszelką cenę skategoryzować, co w przypadku "nowego" nie za bardzo jest jednogłośne, ale obroni się samo.

Oraz ambicjonalnie i pragmatycznie Back Door w hotelu Jan, naprzeciw Wiśniowego, w hotelu Metro pod Kłodzkiem (pojutrze). Cytowane, poranne widoczki ewidentnie wskazują na chałturniczy charakter wydarzenia.
Wiśniowy z Jana
To naprzeciw sięga 10 km, ale widzimy się nawzajem. Jak od wieków, pragmatyzm jest domeną starszych, a idealizm i sztuka młodszych. Grunt że wszystko w rodzinie i to wraz z sukcesami na miarę wieku, ambicji, potrzeb i horyzontów.

Jan z Wiśniowego
Miesiąc upłynął pod przysłoną wspomnianej pogody, koncertów indie i nieindie, przymiarek do elewacji- już frontowa pięknieje, jeszcze poprosimy słońce o nadzór w kolejnych etapach.

Powódź do nas nie dotarła, deszcz w ostatnich dniach próbuje ten fakt nadrobić, ale już pojutrze widnieje w prognozach "lampa" , 24 st., pełnia słońca i szczęścia. Akurat wystarczyło drewna 2- letniego do kominka, który jeszcze ma wobec tego 2 dni pracy.

Od momentu zaistnienia tegorocznej przemiany, spotykają nas ze strony gości i przyjaciół same pochwały, aplauz, serdeczności i miłe, zapadające w pamięć wrażenia. Tak samo było na początku, 5 lat temu. Zapewne większość z tego wynika z naszej własnej radości i odrodzenia. Dziękujemy kolarzom, Państwu B., P., J., B., K.., B., D., O. za maj- najpiękniejszy, mimo kiepskiej pogody.

Hitem majowym okazał się czeburiak w nowej restauracji Concordia, nieopodal. W niektórych hotelach goście mają dalej do jadłodajni niż teraz my- tylko 50 m po trawniku, podawany z pyszną zupą borowikową, z pływającym, podsmażonym jego fragmentem, o temperaturze o wiele bardziej zgodnej z oczekiwaniem niż obecne realia pogodowe.

W ogrodzie full roboty: koszenie, warzywniak, przycinanie, grabienie, sadzenie wiśni odmiany "Wanda", sianie, byliny. To wszystko pomiędzy strumieniami deszczu i promieni słonecznych.

Zjeżdżają się niecodzienni goście na Boże Ciało, na poetyckie noce i dni, forumowicze z www.poezja-polska.pl. W programie m. in. spektakl "Hamlet" po polsku-angielsku, kostiumologia z głębi XVII w. Ofelia już jest na miejscu. Jeszcze nie wiadomo czy w roli Helsingøra wystąpi Chojnik, Czocha, czy może ruiny Henryka, a może deszczowy Wiśniowy Sad?

Zachełmie prezentuje się coraz śliczniej, zwłaszcza w odmiennym, załamanym przez niepogodę świetle. Chaty i wille sudeckie powracają teraz szybko do dawnej świetności, bez względu na razie na kryzysy.

2 komentarze:

saymon pisze...

Najpiekniejsze miejsce na Ziemi! dzieki za kolejny swietny post!

recoleta pisze...

Piękne kwiecie. I za zieleń, jaka soczysta!:-)