Mamy już wiosnę. Jednak można jeszcze się przenieść, jeśli ktoś chce, w pełnię zimy, np. Jakuszyce lub trochę wyżej.
W Harrachovie nastroje są całkiem zimowe. Widać na chodnikach, że Czesi mają większe zimy.
Nasze 600 m n. p. m. jest o tej porze roku strefą przejściową, magicznym portalem, przez który blisko jest i do wiosny i do zimy, także w góry i do kotliny.
Jeszcze wczoraj pomykałem z gośćmi po jakuszyckich trasach, przygotowanych na dzisiejszy bieg. Reprezentacja Wiśniowego Sadu, po raz ostatni bez mojego udziału, zajęła wysokie lokaty w 4- tej, 5- tej i 6- tej setce na ponad 3 tysiące uczestników.
Ta zima zdecydowanie określiła moje nowe hobby: biegówki. Pojutrze kolejny, 7- raz w sezonie, ujrzę białe przestrzenie, poupychane przybielonymi świerczkami, przecinane wyraźnie śnieżnymi trasami, po których się biegnie, frunie, zjeżdża bez większego wysiłku, doświadczając swobody miejsca i ruchu.
W Zachełmiu spokojnie, zimowo- wiosennie, marcowo- sennie. W pokojach na 2 dni pusto. Zapełniają się miesiące letnie.
Z ciszy i spokoju korzystają sarenki, poszukujące wyłaniających się ze starego śniegu smakołyków. Ptaki ćwierkają wesoło do powiększającej się zieloności. Zwierzynie domowej to też pasuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz