środa, 7 października 2009

Na koniec września.

Pogoda zapragnęła zrobić sobie listopadową próbę. Może dlatego występuje plaga nieprzyjeżdżania, nawet bez uprzedzenia. Może dlatego, że większość bezzaliczkowa. W sumie 5 wolnych niepotrzebnie pokoi , mimo że właśnie tydzień temu w weekend było jak na złość słonecznie.

Skorzystał na tym zachełmiański turniej piłki plażowej, który się odbył, się udał i zadomowił. Wszystko za sprawą "...znanego promotora i menedżera siatkówki plażowej...", mieszkającego w Zachełmiu.

Widać było po grze dziewczyn, że się tu dobrze czują, tańcząc z piłką niczym na Teneryfie.





Obok można było podpatrzeć Roberta uprawiającego petanque (boule), takie rzucanie francuskimi kulkami.

fot. B. Krężel - przekrój.pl
Czego to Zachełmiacy nie wymyślą? Wspinają się w Alpach i w Himalajach, biegają wokół Kotliny, startują na czele MTB, lądują w Brukseli we "Wspólnej Sprawie". Grają jazz, indie rocka, clasic rocka, dubstepa, malują, fotografują, śledzą historię aby odtworzyć zachełmiańskie koszule.
fot. Michał

Tegoroczny XXXVI Jarmark Staroci i Osobliwości był jeszcze większy niż wcześniej. Przy słonecznej pogodzie można było pomyszkować po ustawionych gęsto stanowiskach. I "nasi" też tu byli.

Plac Ratuszowy, ul. Długa, ul. 1- Maja zostały pokryte historią zapisaną w rzeczach, używanych przez pokolenia, nie tylko karkonoskie, ale też w podobnej ilości przez współczesne podróbki i przedmioty jarmarczne. Kolekcjonerzy, handlarze, czasem czekający na te dni przez cały rok, stali się na moment bohaterami i głównymi aktorami scen na Starówce.

Jak zwykle trudno nam było wypatrzeć w tej mieszaninie dzbanów, obrazków, klamek, bibelotów, filiżanek, coś wdzięcznego, autentycznie starego. Przeszkadzała w tym jak zawsze szczupłość portfela i niechęć do targowania.


Tym razem potrzebny był sposób: zaplanowanie kwoty do wydania. Efektem jest uroczy obrazek z 1942 r, stara pozłacana ramka, szklany, zielony dzbanek i taniutkie krośnieńskie filiżanki z 2009.


Z westchnieniem spojrzałem na dwie, sprzedane już, sudeckie szafki w znakomitym stanie, identyczne jak w żółtym pokoju, które onegdaj musiałem pomalować szmatą w kolorach tapety. Była też identyczna bieliźniarka starannie odnowiona, jednak już na nową modę, pewnie z nieciekawą ceną.


Nie można było po drodze nie uraczyć się pstrągiem i unikalnymi widokami na Stawach Podgórzyńskich, gdzie przyłapali nas na gorącym uczynku nasi fajni goście. W sprawach kulinarnych najczęściej dajemy pierwszeństwo profesjonalistom, a też i trzeba być na bieżąco z ofertą regionalnej gastronomii.

W domu jesień puka do bram, odgrywając na razie preludium, rzucając w zabawie śliwkami i gruszkami po głowach i pod nogi. Jak doświadczony reżyser, wstrzymuje finał kolorowych liści tak długo jak się da, aby widz z wrażenia wypadł z fotela (samochodu), a turysta z butów.


Teraz idzie nam na rękę, chowając światło za gęstymi chmurami, zacinając po twarzach deszczem i chłodem, zagania wszystkich domowników i ich przyjaciół do biznesplanu. Ukazujące się chwilami między liśćmi słońce obiecuje: jeszcze wam się pokażę. Jak tego nie przegapić i dostrzec coś między cyferkami i tabelami?

2 komentarze:

unfal pisze...

Jak to jest, że ja chcę mieć dom w Ustroniu, a po każdym tutaj wejściu moje chcenie dotyczy innych zgoła gór? :)))

PS
A dzieje się tam u Was, oj dzieje i dziewczyny piękne macie! No, jak to zwykle z siatkarkami bywa.

Witold pisze...

Wszystkie góry są ciekawe i jesienią lub czasem też zimą są białe, tak jak teraz Karkonosze. A dziewczyny nasze były tylko przez parę dni. Ciekawe jak wyglądałaby siatkówka śniegowa?