wtorek, 30 marca 2010

Przebijają śniegi.

Wiosna pojawiła się nagle, nieproporcjonalnie do poziomu nadziei i do ilości śniegu, jeszcze tydzień temu zalegającego na 600 m npm. Wraz z nią jakby na przekór zimowym, depresyjnym przewidywaniom, zaczęło się pomału układać pozytywnie. Zapełnia się prawie weekend majowy i nieśmiało okresy wakacyjne- inaczej niż w poprzednich latach, bo teraz dopiero dociera do polskiej turystyki rzeczywisty kryzys.

Ale przede wszystkim chodzi o świergot ptaków, perspektywę spokojniejszych, świątecznych dni, białe kępki przebiśniegów, natychmiast po zniknięciu śniegu wyrastające na jeszcze mało zielonej, ogrodowej łące.

One są zawsze pierwsze. Gdzieś tam pod dziesiątkami kilogramów śniegu, zaczynają pęcznieć ich pąki, z dokładnością do jednej godziny ujrzenia światła dziennego.

Szczególnym jest kwiatem: z biało- śnieżnymi płatkami, świeżo- zielonymi łodygami, jakby przecinek między zimą a wiosną. Pozostały "chłam" próbuje go dogonić i zdyskontować kolorem. Tym razem żonkile i krokusy nie uradowały nas tak bardzo jak ów król przedwiosennych kwiatów.

Niestety, rosną coraz rzadziej. Trzeba wkopać dodatkowe cebulki i mniej starannie, a sumienniej kosić trawę.

Chyba jutro już otworzymy nową łazienkę, która przyćmi na chwilę zew wiosennych gór. Trudno. Goście pytają się o łazienki, a nie o góry, które w przeciwieństwie do nas, zawsze tu były. Lada moment otworzy się też okazała Concordia w pobliżu. Góry już przyćmiewa, szczególnie od dołu (od północy).

Jakże musi być teraz pięknie w lasach i wyżej na reglach, jeśli przed domem daje się tak tylko stać i podziwiać. Sprawdzę to w czasie Świąt, zamiast siedzieć nad stołem, w tym roku mniej ważnym i doinwestowanym niż agroturystyka. Zawsze można pójść tylko na Chojnik, który wydaje się być blisko jak dłoń, ale wyprawa i tak potrwa minimum pół godziny.

Życzę zabłąkanym przypadkiem tu net- surferom Wesołych Świąt, wolnej Wielkiej Soboty, a także możliwości świątecznej obserwacji przebudzenia siebie i przyrody, równie fascynującej w górach (naszych- "Olbrzymich") jak i nad morzem, jeziorkiem, na równinie, ostatecznie w mieście (bliżej ze święconką).
Życzymy smacznych jajek naszym gościom. My kupujemy je w jeleniogórskim, miejskim gospodarstwie tradycyjnym (czyt. ekologicznym lub zacofanym). Tak to na współczesnej, górskiej wsi się dzieje:)


sobota, 13 marca 2010

Nic nowego.

Staniszów

Nastał wreszcie marzec. Paskudny, a i tak niesie nadzieję na lepsze jutro. Jest taki moment, gdy już słonko dziwnie, mocno grzeje, trawa wydaje się być trochę zielona, pomiędzy zabrudzonymi nie wiadomo skąd kupami śniegu, że chce się wszystkiego, wskoczyć w odrodzony rok, zrobić wszystko i jeszcze więcej.
Zachełmie
Wokoło biało- czarno albo czarno- biało od 4 miesięcy. Daremnie oko szuka odmiany, chociaż rododendrony trzymają fason i nie dają się bieli. A co dopiero w miastach, najwyżej szyby niebieskie od telewizorów i kolorowe neony, reklamy.
Chojnik
Też czas jest na opracowanie strategii na cały rok. Według zasad ekonomii produkt żyje ok. 5 lat. I tak nam się to zgadza. Po 5 latach będzie całkiem inaczej. Widać wyraźny spadek zainteresowania Sadem, oprócz stałych gości, którzy wbrew zasadom podzielają nasze umiłowanie Karkonoszy.
Złoty Widok
Nowe 2 pokoje są już na ukończeniu. Mimo że jeszcze nic w nich fizycznie nie robiłem osobiście, już się nam podobają. Fakt, że projekt powstawał od wielu lat.

Też i nowa, wymarzona łazienka się kończy. Ileż razy tłumaczyłem jak to jest z tym pokojem, że ma wyłącznie własną, ogromną, dostępną z korytarza, z wanną, z przepiękna sudecką komodą, dwoma oknami, pralką. Zamyka się od wewnątrz, od zewnątrz, tylko 3 m od pokoju, wszystkie pozostałe pokoje mają swoje własne, ciepła i zimna woda osobno. Nie skutkowało. Na ogół pokój świecił pustkami, chociaż cenę obniżyłem do minimum (33 zł/osobę) i dalej uchodził za pokój bez łazienki. Teraz nie trzeba będzie latać z metrówką od łazienek do pokoi. We wszystkich będą dostępne bezpośrednio.

W rezultacie przy opracowywaniu hipotecznej wartości domu do pożyczki, okazało się, że mamy chwilowo więcej łazienek niż pokoi- 12 szt., w tym 2 WC, a pokoi do wynajęcia tylko 6.
Do Wiśniowego
Może i dobrze, że ten trudny okres lutowo- marcowy, tak się skompresował: remonty, rozbudowa, kryzys, brak gości, wyjątkowo zimna i długa zima, uciążliwa cieczka u Dharmy, przedwiośniane doły. Tym większa nadzieja w nas wstępuje, w lepsze jutro i w następne lata.

Willa Göringa potem W. Kędry

Czasem udaje się w tym zimowym fotogramie nie przegapić
ciekawego światła, malowniczego krajobrazu nie tylko w dalszej okolicy, ale też i w Zachełmiu, wspomagając się barwnymi akcentami odświeżonych, przedwojennych domów.
Kowarski Grzbiet
Podgórzyn
Zachełmie
Barbara
W najbliższym sąsiedztwie dodaje kolorów Concordia, prowadzona przed wojną przez Knoblocha przybyłego ze Strzechy Akademickiej (Hampelbaude). Obecna forma hotelu mało przypomina dawną bryłę, ale i tak obok hotelu Chojnik (była Amanda), Barbary (Kaiser Wilhelm- Baude), należy do największych budynków w Zachełmiu.
Concordia

Przy domu też zrobił się ruch ptaków: sikorki, sójki, szpaki oraz przystojny dzięciołek, wszyscy uwielbiają fotografować się ze słoninką.



Na podstawie wieloletniego doświadczenia spróbuję nakreślić oczekiwania odbiorców usług agroturystycznych w Karkonoszach, w takim miejscu jak nasze wg ważności:

1. Lokalizacja- mamy
2. Najniższa w Polsce cena noclegu- nie mamy
3. Łazienka z pokoju lub w pokoju- prawie mamy
4. Dobra pogoda- czasem mamy
4. Możliwość aktywnego wypoczynku (rowery, narty, wyciągi, trasy)- niemal mamy
5. Bliskość gór- mamy
6. Bezproblemowi gospodarze- mamy
7. Zamykane pokoje- mamy
8. Ilość miejsc w obiekcie (max. do ok. 15 osób)- prawie mamy
9. Łatwość dojazdu- prawie mamy
10. Jakość prezentacji w internecie, sposób, pozycjonowanie- prawie mamy
11. Szybkość odpowiedzi na zapytanie- na ogół mamy
12. Komfort i estetyka pokoi- mamy
13. Internet Wi- Fi, TV- mamy
14. Ustronna, górska okolica- mamy
15. Wyżywienie- nie mamy
16. Śniadania- kiedyś będą
17. Brak wyżywienia, kuchnia dla gości- mamy
18. Łoże małżeńskie- będzie
19. Łóżeczko dla małego dziecka- będzie
20. Salon wypoczynkowy z możliwością imprez, kominek- będzie
21. Wygląd budynku- prawie mamy
22. Plac zabaw dla dzieci- nie mamy
23. Ogród z miejscami do wypoczynku, ogniskiem- mamy
24. Zajęcia warsztatowe, kursy- rzadko mamy
25. Możliwość przywozu z dworca i dowozu w inne miejsca- mamy
26. Wypożyczalnia: rowery, narty, buty, kijki NW, sprzęt sportowy- trochę mamy
27. Przyjazd z psem- nie mamy
28. Przyjazd z innym zwierzęciem- mamy

Ponieważ są rozmaite zajęcia i problemy, nie wystarcza na nic czasu, zwłaszcza na zdjęcia.
W tym roku zrezygnowałem z zablokowania cieczki u Dharmy. W necie sprawdziłem okres płodny 9- 14 dzień od początku plamienia. A guzik. W jej przypadku wygląda to na 1- 30 dzień. Przez ten miesiąc na ogół jest zamykana, najczęściej w domu z uwagi na duży mróz. Śpi sobie po 2 godziny, a w pozostałym czasie zajmuje się obgryzaniem drzwi wejściowych, skomleniem, poszczekiwaniem, proszeniem. Śnieg zawalił tylni wybieg, więc nie ma tam dostępu, w stodole najczęściej jest za zimno, no i nie za bardzo mogę z nią chodzić, aby nie kusić większych osobników. Małe i tak przychodzą, przeciskając się przez oczka siatki leśnej, pewnie są za małe, ale do końca nie jestem pewien. Dziś, po 3 tygodniach pojawił się urwany ze sznurka przystojniak- owczarek, potem jeszcze inny, tak samo duży, także sąsiad Olek- u drzwi, bo za mały. Na szczęście byłem w pobliżu, oczywiście przy odśnieżaniu (który to już raz?), pewnie już tak zostanie na zawsze, wiosny nie widać).

Na razie śniegu i mrozu przybywa. Pozostaje wspomnieć tęsknie wiosenną zieleń i byle do wiosny.