
My, tu w Zachełmiu, mamy idealną wręcz sposobność jeżdżenia na nartach.
Wynika to z położenia mniej więcej w równej odległości od wszystkich trzech stacji narciarskich w Karkonoszach:
Śnieżka w Karpaczu- 15 km,
Szrenica w Szklarskiej- 19 km,
Łysa Góra w Dziwiszowie- 21 km. Czekamy jeszcze na kanapę na samą Śnieżkę i stację w Kowarach- 19 km.
W tym roku doszła jeszcze
kolej gondolowa w Świeradowie- 30 km.


Najwięcej, najpiękniej, najtaniej i najchętniej jednak jeździ się na Łysej Górze (708 m npm). Panuje tam specyficzny mikroklimat, więc jeśli tylko jest śnieg, to tam jest na pewno. Lekko na południe z boku widoczne jest całe pasmo Karkonoszy, z przodu Rudawy Janowickie i Góry Kaczawskie.


Zwykle pracują wszystkie wyciągi (6), w tym dwa, orczyk i Tatra Pomagalskiego tzw. szybkobieżka o długości 900 m. Ogólna przepustowość wynosi 3650 osób/godz., więc na kolejki nie można narzekać.

A pamiętam czasy gdy chodził tylko orczyk zrobiony przez jeleniogórską Fampę w 1988 r. i 2 talerzyki i raz przyszło mi stać w kolejce nawet 45 min.

Państwo Rażniewscy mimo "kłód pod nogi", spełnili przez 38 lat swoje marzenia o mikrostacji z prawdziwego zdarzenia i w ramach działalności stowarzyszenia Szkoła Narciarska i Sudecki Klub Sportowy "Aesculap", doprowadzili Łysą do obecnego stanu ze sprawnymi 6 wyciągami,

7 naśnieżajacymi armatkami, 4 bufetami,
2 wypożyczalniami sprzętu, nie wspominając już o działalności i sukcesach Klubu oraz o "toytojkach".

W piątek 9.01. Łysa przywitała nas wspaniałą aurą, przejrzystą atmosferą i prawdziwym świeżym śniegiem.

Zygmunt, przyjaciel, Zachełmiak, doświadczony instruktor z powołania, który o nartach wie wszystko i dwoje naszych gości, rozpoczęliśmy zachełmiański
sezon na Łysej Górze.

Ja po 3- letniej przerwie, Zygmunt w zimowej przerwie między szwedzkimi budowami remontowymi, a młodzi goście od zera. Jeździło się jak nigdy dotąd, płynnie, w wielu wariantach zjazdowych, od rana do 17- tej. Od 18- tej jest tam już nocna jazda.

"Wyżej dupska", "nie cholewkować" i młodzi Poznaniacy po niespełna 3 dniach, za niespełna 200 zł+ po 20 zł za sprzęt dziennie, poznali podstawy carvingu na tyle, by pod koniec samodzielnie zjechać, skręcając i hamując od wierzchołka góry do auta Zygmunta na parkingu.


W sobotę narciarska powtórka, a w niedzielę karkonoski
festiwal światła i Światełko do Nieba WOŚP w Cieplicach z pokazem sztucznych ogni i świateł laserowych. Nawet wyszło lepiej niż się spodziewałem.

Temperatura blisko -10 st. podczas gdy w Zachełmiu tylko -2 st. (typowa inwersja), więc Kuba Sienkiewicz z Elektrycznymi Gitarami nieco zamarzł, my również.

W Wiśniowym Sadzie, po powrocie, nadal słychać było wyraźnie ich końcówkę koncertu.

Odbyła się po raz pierwszy kolejna tak wielka, cykliczna impreza, tak blisko nas. To jest to!
Za każdym razem jak czytam mam wrażenie jakbym tam była osobiście. Piękne Cieplice , które tak bardzo się zmieniły i góry , które nadal takie same.
OdpowiedzUsuńTak. Cieplice się zmieniły trochę. To perła Sudetów. Znam podobne: Świeradów, Kudowa, Duszniki, Polanica, Lądek- wszystko Zdrój. Ale one są najpiękniejsze. I wystarczy nieznaczna oprawa, aby zabłysnęły wyśmienicie. Szkoda, że festiwalowa iluminacja nie pozostała i być może powtórzy się dopiero za rok. A góry jeszcze nadal takie same jak przed laty- wspaniałe.
OdpowiedzUsuń